Taniec mnie kręci, jest moją pasją. Taniec to całe moje życie. Można by bardzo długo opowiadać o tym, jak wpływa na mnie i moje doświadczenia życiowe.

Zakwalifikowałem się do udziału w najnowszej edycji programu Got To Dance. Mój występ podczas wstępnych przesłuchań zyskał żywą aprobatę jury, zostałem zaproszony do dalszego etapu. Występ na telewizyjnej scenie, transmitowany przez stację zyskał wiele głosów ze strony internautów, w tym studentów i absolwentów WSIiZ, za co serdecznie dziękuję. Poparcie nie okazało się jednak być wystarczające, aby zakwalifikować się do finału. Udział w tym przedsięwzięciu pozwolił mi przeżyć coś nowego, odświeżyć dotychczasowe spojrzenie na taniec.

Urodziłem się w 1985 roku, w wieku dwunastu lat zacząłem odczuwać głęboki pociąg do muzyki. W tym czasie w moim mieście nie było internetu, rzadko mogłem napotkać jakiekolwiek przejawy cyfryzacji, o możliwości przebierania w plikach mp3 nawet jeszcze nie śniłem. Mimo tego z całych sił starałem się zdobywać to, co dla mnie najcenniejsze – muzykę. Wtedy najpopularniejszym nośnikiem były kasety magnetofonowe. Aby kupić to, na czym najbardziej mi zależało, byłem zmuszony odwiedzać i przekopywać wszystkie okoliczne bazary i rynki handlowe. Kolekcja zebrana od tamtego czasu wynosi aktualnie około 200 egzemplarzy, reprezentujących najróżniejsze style i gatunki.

Ze swojego doświadczenia wiem, że muzyka kieruje tańcem, a nie odwrotnie. Poznanie tej prawdy spowodowało u mnie duże zainteresowanie tą formą sztuki. Niestety, w okolicy mojego zamieszkania miałem możliwość rozwijania się tylko w tańcu ludowym. Podjąłem wyzwanie, przez kilka lat szkoliłem się w tym kierunku, poza tym nie zdobywając profesjonalnego wykształcenia w żadnym innym stylu tanecznym. Jestem samoukiem.

Do Rzeszowa przyjechałem siedem lat temu, w okresie największej popularności różnego rodzaju programów telewizyjnych typu talent show. Niektóre z nich podsycały moją miłość do tańca, dawały motywację do dalszego rozwoju. Pewnego wieczoru udałem się na imprezę do studenckiego klubu Pod Palmą. W środku miałem okazję uczestniczyć w niezwykłym show: mężczyźni popisujący się swoimi breakdance’owymi zdolnościami występowali w środku utworzonego przez pozostałych uczestników koła. Żaden występ nie był przerywany, każdy miał swoje kilkadziesiąt sekund. Postanowiłem do nich dołączyć, zostałem aż do zakończenia imprezy.

Pół roku po tym wydarzeniu, w centrum miasta spotkałem jednego z założycieli szkoły tańca Street Life. Zaproponował mi pracę w charakterze instruktora tańca w stylu hip-hop. Zgodziłem się, a nasza współpraca trwa do dzisiaj.