Po zakończeniu studiów chciałem nieco odetchnąć od nadmiaru obowiązków, więc zamiast szukać stałej pracy zdecydowałem się na poszukanie czegoś, co da mi niespotykane dotąd doświadczenia i hart ducha, by później móc swobodnie rozwijać ścieżkę kariery zawodowej. Szczerze mówiąc, na początku nawet nie myślałem o wyjeździe do Chin, bo jest tam mnóstwo ludzi, nieprzyjazny ustrój i oczywiście znajdowałbym się wiele kilometrów od domu. Jednak otrzymałem ofertę, której jako student europeistyki i miłośnik lotnictwa nie mogłem odrzucić. Po kilku etapach rozmowy kwalifikacyjnej usłyszałem decyzję, że mogę rozpocząć moją przygodę z jednym z trzech z największych i najlepszych hoteli w Chinach. Odbyłem tam czteromiesięczny staż.

Jak dowiedziałem się później, kilka dużych linii lotniczych wynajmuje w tym hotelu pokoje dla swojej załogi, a wśród nich są m.in. Emirates, Qatar, Lufthansa, Saudia, ANA oraz Thai. Miałem sporo okazji, by nawiązać nowe kontakty i dowiedzieć się wiele na temat wewnętrznej organizacji pracy linii lotniczych oraz aktualnych tendencjach w lotnictwie.

Otrzymałem stanowisko management trainee, najpierw w oddziale Food & Beverage a później Front Office. Spędziłem kilka miesięcy w hotelowym barze i restauracjach, zapoznałem się z wewnętrznymi procesami i zarządzaniem. W późniejszym czasie pracowałem na lobby jako Guest Relation Oficer, gdzie głównym obowiązkiem było witanie gości i nawiązywanie z nimi kontaktu. Poznałem wiele ciekawych osób, historie ich życia oraz sukcesu. Bylem także „twarzą” hotelu, promowałem go na terenie Hong Kongu.

Najważniejszym doświadczeniem było dla mnie poznanie chińskiego systemu zarządzania, komunikacji między oddziałami oraz menedżerami. Wszystko jest absolutnie odmienne od tego, co reprezentuje Zachód. Ta wiedza wyciągnięta z praktyki jest absolutnie bezcenna – same książki i wykłady nie są w stanie dostarczyć podobnej ilości bagażu zawodowego.

Studiowałem na WSiZie długie 6 lat, z których jestem w pełni zadowolony. Podczas studiów każdego roku miałem stypendium za wyniki w nauce, byłem uczestnikiem rankingu TOP20. Wszystkie prace dyplomowe pisałem bez szczególnej pomocy promotorów i broniłem je na najwyższe oceny. Podczas studiów odbywałem praktyki i uczestniczyłem w stażach związanych z lotnictwem – na lotnisku w Jasionce oraz w warszawskiej firmie współpracującej ze Star Alliance.

Pierwsze 3 lata edukacji w WSIiZ spędziłem na kierunku europeistyka. Ze względu na to, że podchodzę do życia z dużą ambicją, na trzecim roku zdecydowałem się na dwie specjalności – w trybie dziennym oraz zaocznie.  Szczerze mówiąc było to fajnie doświadczenie, które pomogło mi w przyszłości.

Podczas szóstego semestru dowiedziałem się, że od nowego roku akademickiego na uczelni powstaje anglojęzyczny, elitarny kierunek – Aviation Management, miedzy innymi pierwszy w Polsce i jeden z kilku w całej Europie. Zdecydowałem się aplikować na ten kierunek, ponieważ lotnictwo jest moją pasją. Okazało się, że potrzebny jest do tego certyfikat języka angielskiego na poziomie B2, którego na ten moment nie miałem. Kolejne 2 miesiące były dla mnie bardzo pracowite – musiałem skończyć pracę licencjacką, przygotować się do obrony i w międzyczasie uczyć się angielskiego.

Po skończeniu studiów I stopnia rozpocząłem naukę równolegle na dwóch kierunkach – Aviation Management (studia licencjackie) oraz Ekonomia (studia magisterskie), obydwa dziennie. Przez następne 2 lata moje życie toczyło się tylko wokół nauki i książek. Jak już pisałem wcześniej, z natury jestem człowiekiem ambitnym, więc nadal było mi mało. Wtedy zdecydowałem się na udział w programie ERASMUS, wygrałem wyjazd na uczelnię w Niemczech. Ale i tutaj nie zawsze było łatwo. Po wielu komplikacjach, ostatecznie wyjechałem na IUBH w Bad Honnef. Mój wyjazd był daleki od atmosfery wypoczynku – ze względu na dwa kierunki studiów, miałem niewiarygodnie dużo pracy i zajęć.